15 Jan
15Jan

Przedsiębiorcy się budzą i otwierają swoje biznesy! Buntują się, ponieważ są na skraju bankructwa! Bezprawność obostrzeń zamykających działalność restauracji, sklepów odzieżowych i innych działalności gospodarczej potwierdził w zeszłym roku opolski WSA. O nielegalności obostrzeń już od wielu miesięcy grzmią prawnicy. Nareszcie możemy dopatrywać się pozytywnych skutków - przebudzenie i bunt. Brakuje jedności z Policją, Sanepidem i innymi organami przeciwko rządowi na usługach rządu światowego.

- "To powinien być czytelny sygnał dla służb, Policji i Sanepidu. Powinni szanować orzeczenia sądów, które wskazują na nielegalność rozporządzeń. Nie może być tak, że władza będzie bawiła się z obywatelem w kotka i myszkę. Policja i Sanepid będą karać, a sądy będą anulować kary. To błędne koło trzeba przerwać przez powstrzymanie się od stosowania nielegalnego rozporządzenia" - apeluje prawnik dr hab. Mikołaj Małecki w rozmowie z radiem TOK FM.

Większość obywateli Polski nie lubi się wysilać, walczyć o swoje, iść pod prąd. Jednak gdy stoją krok od bankructwa, to wysilają się (ciekawe, na ile czasu), aby ratować swój biznes i de facto swój byt.

Obostrzenia ws. zamykania działalności gospodarczych są bezprawne od samego początku - kwietnia, a dopiero teraz przedsiębiorcy zaczęli się buntować. Wsparcie państwa dla tych ludzi jest niewystarczające do pokrycia kosztów związanych z firmą i rzecz jasna życiem.

Karolina Bartosik - właścicielka jednej z krakowskich restauracji oznajmiła, że od rządu dostała 5 tys. zł, a utrzymanie jej lokalu kosztuje miesięcznie 50 tys. zł. To ogromna dysproporcja i wobec tego ta kobieta postanowiła otworzyć swój lokal.

Jeśli Policja i Sanepid będą zamierzały nałożyć na przedsiębiorców, których biznesy funkcjonują kary pieniężne, to owi obywatele skierują sprawę do sądu, który z całą pewnością zasądzi na korzyść obywatela, albowiem Policja, ani Sanepid nie mają podstawy prawnej do wystawienia niniejszych kar.

Sądy zwracają kwoty, jakie nałożył w formie kary Sanepid, a także do zwrotu zaliczane są koszty sądowego postępowania. Warto w tym momencie przypomnieć sobie sprawę z Opola, gdzie WSA stwierdził nielegalność obostrzeń i brak podstawy prawnej do karania przez Sanepid karami administracyjnymi. Sąd uznał, że niniejsze rozporządzenie łamie Konstytucję. Owy wyrok opolskiego WSA opisaliśmy tutaj.

- "Rozporządzenie zakazujące prowadzenia w ogóle działalności gospodarczej danej branży jest sprzeczne zarówno z ustawą, jak i Konstytucją. Zostało wydane bez podstawy prawnej. Potwierdzają to orzeczenia sądów" - podkreśla w rozmowie z TOK FM prawnik dr hab. Mikołaj Małecki z UJ.

- "To nie jest tak, że orzeczenie sądu w sprawie fryzjera dotyczyło jakiejś skomplikowanej materii, że decydowały prawnicze niuanse, a sytuacja jest niejasna. To są podstawowe przepisy konstytucji. Sąd zwrócił uwagę na kwestie fundamentalne" - wskazuje adwokat.

Dr hab. Małecki mówi, że w hierarchii prawnej Konstytucja, wyroki sądowe i ustawy są wyżej od rozporządzeń. Przekazuje, że mandaty, jak i kary sanepidowskie są nielegalne.

- "Sąd nie jest związany przepisami rozporządzenia, podlega tylko Konstytucji i ustawom. Wynika z tego, że decyzja władzy sądowniczej jest ważniejsza od rozporządzeń" - podkreśla.

- "W rezultacie nie mogą być nakładane na przedsiębiorców kary za naruszenie przepisów rozporządzenia, bo będą one wydane z naruszeniem prawa" - ocenia mecenas z UJ.

- "To powinien być czytelny sygnał dla służb, policji i sanepidu. Powinny szanować orzeczenia sądów, które wskazują na nielegalność rozporządzeń. Nie może być tak, że władza będzie bawiła się z obywatelem w kotka i myszkę. Policja i Sanepid będą karać, a sądy będą anulować kary. To błędne koło trzeba przerwać przez powstrzymanie się od stosowania nielegalnego rozporządzenia" - wzywa dr hab. Mikołaj Małecki.

Część przedsiębiorców kieruje pozwy przeciwko Skarbowi Państwa, domagając się dużych odszkodowań za straty wynikające z nielegalnych obostrzeń. Mecenas Jacek Dubois informował, że do Sądu Okręgowego w Warszawie jego kancelaria złożyła już pierwszy pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Przedmiotem pozwu są szkody wyrządzone przez "nielegalne działania podjęte przez Ministra Zdrowia i Radę Ministrów w związku z epidemią" i o "zaniechaniu wprowadzenia stanu klęski żywiołowej", co uprawniłoby przedsiębiorców do uzyskania odszkodowań. W pozwie hotelarze, przewodnicy, piloci wycieczek, przewoźnicy oraz agenci turystyczni domagają się blisko miliona złotych odszkodowania.

Podobny pozew chcą złożyć przedsiębiorcy z Polskiej Federacji Fitness. Organizacja ogłosiła, że inicjatywa to efekt "kilkutygodniowych analiz prawnych, spotkań z licznymi prawnikami i weryfikacją potencjalnych szans". Do pozwu dołączyło już kilkaset obiektów. "Nikt z nas nie może dłużej czekać" - piszą przedsiębiorcy z branży fitness. Dodają też, że ostatnie zapowiedzi rządowe tylko utwierdzają ich w twierdzeniu, że decyzja o pozwie zbiorowym jest konieczna.

Także przedsiębiorcy ze Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług zapowiadają, że pójdą na bój sądowy z bezprawiem. Domagać się będą odszkodowań za straty. Uważają, że zamknięcie handlu to "absurd" i "dyskryminacja".

- "Nie rozumiemy, na podstawie jakich kryteriów rząd wprowadza ograniczenia, które faworyzują jedne gałęzie gospodarki, a dyskryminują inne. Jak mamy rozumieć, że pomimo oficjalnego zamknięcia centrów handlowych są one nadal otwarte?" - pytają przedstawiciele Związku.

PO-PiS-owy wicepremier Jarosław Gowin grozi przedsiębiorcom, że jeśli złamią bezprawne obostrzenia, to nie dostaną nędznej jałmużny. Polityk mówi to w sposób jasno wskazujący na wręcz mafijną działalność rządu warszawskiego.

- "Ci przedsiębiorcy, którzy złamią warunki rozporządzania, po prostu nie otrzymają pomocy" - groził Gowin.

Co do bezprawności rozporządzenia, to wicepremier RP powiedział, że kwestię zgodności wdrażanych ograniczeń z Konstytucją rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny. Ten człowiek, jak i jego koledzy z rządu stanowią mafię, która prawa się nie boi, bo ma podporządkowane pod siebie sądownictwo. Dobrym przykładem jest tu bezprawny wyrok TK ws. aborcji. Dopóki sądy, Prokuratura i Policja nie będą niezależne od władzy, dopóty władza będzie bezkarna, a lud w cierpieniach.

- "Poczekajmy na orzeczenie. W opinii naszych ekspertów działamy zgodnie z ustawą zasadniczą" - mówił Gowin. Te nędzne słowa pozostawię bez komentarza.

Dr hab. Małecki wskazuje, że rozporządzenie rządowe będzie z marszu odrzucane przez sąd. Jest ono bezprawne, co potwierdził np. opolski WSA. 

- "Sądy podlegają wyłącznie konstytucji i ustawom. Nie można zmusić sądu do stosowania rozporządzenia, które dany sąd uznaje za sprzeczne z ustawą. Władza sądownicza ma prawo kontrolować rozporządzenie, orzekając w danej sprawie" - głosi prawnik Małecki.

- "Ostatnią instancją będzie tu Naczelny Sąd Administracyjny bądź Sąd Najwyższy, jeśli chodzi o sprawy karne. Kontrola konstytucyjności prawa w aktualnej sytuacji prawnej spoczywa na sądach, ponieważ Trybunał Konstytucyjny nie spełnia swoich ustrojowych funkcji" - objaśnia dr hab. Mikołaj Małecki z UJ.

Artykuł sporządzony na podstawie: https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,26685945,rzad-zakazuje-sanepid-i-policja-chca-karac-a-przedsiebiorcy.html

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.